Dziś po II inicjacji Reiki miałam dziwny stan. Było mi ciężko znieść bycie w ciele. Drażniło mnie to, ze ono wciąż czegoś pragnie a ja muszę dbać by to dostawało, a czasem mnie to przerasta. Chce leżeć a ja pracuje, chce przytulenia a ja samotna... Znów pragnęłam uciec w niecielesność. Znów zaszylam sie w kąciku alkoholika lirycznego i pisałam wiersze...
Rozmowa z kolegą na gg bardzo mi pomogła, on mówił a ja nie słuchałam, ale moja podświadomość słuchała...
Po północy zrozumiałam... że jestem na krawędzi przemian i prawdziwa jest jedynie jedność...
że wszyscy są jedni w przeznaczeniu, różnice są pozorem... A moja wrażliwość przybyła po to, by wysubtelnić czucie, aby dostroiło sie do wyższych wibracji serca, bym mogła zrozumieć,
I przepełniło mnie uczucie przedświtu celu i zrozumienia. Boże, jakie to piękne uczucie!
Minęła mi złość na niespełnienie i samotność, i na niewiedze...
Czasem trzeba zobaczyć cień, by wiedzieć w którym kierunku jest światło....
Dziękuje Boże!
17 marca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz