4 stycznia 2008

pierwotny klucz...

Znów w punkcie wyjścia... Życie fizyczne jest cykliczne. Tak ważne by żyć chwilą.

ale cofnijmy się daleko wstecz...

Kiedy pierwszy raz usłyszałam głos - przekaz - podczas smierci papieża - była to po prostu modlitwa-medytacja ze szczerego serca i usłyszałam nagle wyraźny przekaz:
"Masz Pierwotny Klucz - drugie niebo - 72 dni - wejścia nie przeoczysz"
Co ja się głowiłam nad tymi słowami! :) Zapisałam to automatycznie tak zdumiona, że sama nie dowierzałam napisowi. Ale uwierzyłam,ze to się dzieje naprawdę. Dalej nie wiem do końca co miały te słowa przekazać... Czy to jeszcze przede mną?

Temat klucza wrócił w zeszłym tygodniu, po długim czasie...

Ale cofnijmy się na razie jeszcze.

Ponowne spotkanie z głosem - przekazem - wakacje - relacja zapisana:
"Ostatnio zamiast obrazów pojawiają się słowa. Mogę rozmawiać i zadawać pytania. Było to mgliste początkowo i nie ufałam do końca czy to nie mój umysł odpowiada mi. Teraz wiem, że doświadczam kontaktu z jakimiś istotami. Nabrało to kształtu wyraźniejszego, choć trudno to utrzymać...
Wymaga to szczególnego skupienia i odprężenia. Złapałam jakiś kontakt z istotą bądź istotami z którymi rozmawiam. To bardzo ważny przekaz, ja jestem pod wrażeniem!"
Nie widziałam ich lecz odbierałam przekaz telepatyczny. Byłam podekscytowana niesamowicie. Dostałam przekazy ale są zbyt osobiste i dotyczą jeszcze jednej osoby, więc nie mogę przytoczyć. Są również niewiarygodne dla wielu, w bardzo dużym stopniu , mogły by być nie do przełknięcia. Mogę Wam zdradzić, że dotyczyły przekazywania pewnych informacji wprost do genotypu ludzi i te informacje mają się uaktywnić w odpowiednim momencie. To pewne przygotowania. Że wszystko ma swoja kolej i wiele rzeczy dzieje sie z nami poza naszą wiedzą.Tylko powtarzam, nie oceniam tych informacji.
Następnym razem spytałam czemu ich nie widzę. powiedzieli, że to nieistotne na razie. Chciałam zadać pytania ale oni powiedzieli - Nie pytaj, leć...
I tu : czuje jakbym została wypuszczona z klatki w przestrzeń. To miejscowość dobrze mi znana... Wreszcie coś widzę. Lece nad polami szybko. Trochę zwalniam. Lecę niżej. Czuje wiatr i falowanie kłosów. Jestem w białej sukni. Lece ponad liniami energetycznymi wprost do różowej chmury. Kiedy ją przekraczam, czuje dłonie jakby chwytające mnie pod ramiona. Zwalniam. Sadzają mnie na czymś. Czuje zwiewność, rzadkość otoczenia. Wiem, że musiałam być tu w celu lepszego odosobnienia. Tu padła kolejna seria moich pytań i ich niewiarygodnych wręcz odpowiedzi...Głównie dotyczyły genów. Spytałam co mogę zrobić teraz od siebie - Kochać , medytować, wierzyć.... Piękne.. A co ciekawe, oni mówią, że to niesamowita broń i siła!!! Nie wiem przeciwko czemu broń.
Dziwnie się czułam. Wróciłam i miałam wrażenie napuchniętej głowy. Otępiała lekko, oczy jak łepki szpilek – i baaaardzo głodna... Musiałam wyeksploatować masę energii...
Siedziałam i próbowałam zapamiętać wszystko by zapisać.

Brak komentarzy: